Siedziałam właśnie na leżaku, otulona miękkim kocem, kiedy Zayn poszedł do kuchni zrobić herbatę. Przyznam, zwalczałam chęć kolejnej próby ucieczki, bo coś w środku mówiło mi że i ta nie będzie udana. Kiedy zimny, Londyński wiatr zawiał mocniej, podkurczyłam nogi do tułowia, opierając głowę o kolana. Niezbyt wygodna pozycja, zmusiła mnie do położenia się na leżaku. Niebo nade mną było piękne. Dziś wyjątkowo, ponieważ nie widniała na nim ani jedna chmurka, w dodatku całe obsypane było milionami świecących punkcików, wyglądających niczym diamenty, zwanych także gwiazdami. Kolejny raz tego wieczoru przeleciała przeze mnie fala nieprzyjemnych dreszczy, które wyleciały na powierzchnie jako dość mocny wstrząs, co w 100% wyglądało komicznie.
- I co? opłacało się uciekać? - Usłyszałam za sobą wyraźnie rozbawionego Zayna.
- To był wypadek. - Burknęłam cicho, jakby sama do siebie, jednak miałam nadzieje że usłyszał, bo nie miałam zamiaru tego powtarzać.
- Więc tylko przez przypadek znalazłaś się koło bramy, patrząc na brzeg? - Usiadł na leżaku znajdującym się koło mojego i zaczął chichotać. Mogłabym uważać że był to seksowny śmiech, jednak wolałam myśleć, że zabrzmiał bardziej jak hiena.
- Właśnie. - Uśmiechnęłam się do niego sztucznie. - Mógłbyś mnie łaskawie odwieść do domu? Trochę mi zimno.. - Obdarzyłam go wściekłym wzrokiem i podniosłam się z leżaka. Ku mojemu zdziwieniu chłopak znów się zaśmiał. Chyba naprawdę dopisywał mu dziś humorek. Teraz powinien się przecież złościć, choć po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że to przecież lepiej, bo nie chciałabym znów znaleźć się w sytuacji podobnej jak na szkolnym korytarzu. - Proszę? - Przez resztę dzisiejszego wieczoru postanowiłam go nie denerwować. I tak byłam już wystarczająco pyskata, a przecież wiem do czego jest zdolny. A w sumie to nie wiem. I wole nie wiedzieć.
- Jasne słonko, skoro tak ładnie prosisz - Puścił do mnie oczko podnosząc swoją wielmożną dupę z siedzenia, na co dyskretnie przewróciłam oczami, co chyba i tak zauważył, biorąc pod uwagę to, że odchodząc klepnął mnie w pupę. Stałam tak chwilę lekko oniemiała, myśląc nad jakąś ciętą ripostą, jednak odwołując się do moich wcześniejszych przemyśleń postanowiłam że tym razem nie skomentuje tego seksistowskiego gestu. Nie to, żeby mi się nie podoba taka gra, bo owszem, jest to przyjemne, może nawet zabawne, ale na pewno nie z nim. W takie coś można grac ze swoim chłopakiem, którego się nie wstydzi i naprawdę kocha. Chyba zbyt bardzo zamyśliłam się nad tym nic nieznaczącym gestem, bo właśnie usłyszałam melodyjny głos, nieco już zdenerwowanego Zayna. Znów ogarnęło mnie wielkie pragnienie odpowiedzenia mu coś w stylu '' Nie dryj dupy, przecież idę kurwa!'' ale za takie coś pewnie dostałą bym w twarz czy coś w tym stylu. Znaczy.. Zayn mnie jeszcze nie uderzył, ale to nie znaczy, że przy najbliższej okazji tego nie zrobi. Denerwowała mnie świadomość że przy nim jestem taka bezradna, przykładem jest np. ta sytuacja. Bo zamiast coś odpowiedzieć, coś co choć trochę odbudowało by moją samoocenę, ja jak posłuszny piesek przyleciałam do niego z podkulonym ogonem.
- Grzeczna dziewczynka. - No teraz to mnie wnerwił. Jeszcze tylko brakuje tego jego głupawego uśmieszku i hienowatego śmiechu. O! Teraz to też można odhaczyć. Wytrzymaj Tracy, jeszcze tylko kilka minut i będziesz w domu, kilka minut! Chwile po tym siedziałam już w aucie. Znowu. A mało tego, SAMA, z ZAYNEM. Zmierzaliśmy powoli w stronę mojej ulicy, więc czując się coraz bardziej bezpieczna zamknęłam oczy i oparłam głowę o szybę. Długu jednak nie trwałam w tej pozycji, ponieważ Zayn, na złość mi wcisnął automatyczne rozsuwanie okna, więc zmierzyłam go tylko gniewnym spojrzeniem zmieniłam pozycję opierając głowę o fotel, mając nadzieje że na tą pozycję nie ma żadnego przycisku.
- No co? Trochę się tu duszno zrobiło.. - Uśmiechnął się zwycięsko.
- I musiałeś akurat otworzyć okno z mojej strony? - Już chciał odpowiadać, zapewne coś co zwaliłoby mnie z nóg, jednak postanowiłam to przerwać, i nie brnąć dalej w ten mało komfortowy temat, prowadzący do kolejnej kłótni. - Dobra, nie odpowiadaj. - Wywróciłam oczami, a chłopak ze zwycięską miną wpatrywał się w drogę przed nami. Idąc za jego śladem, także spojrzałam w przednią szybę i szerzej otworzyłam oczy. Zayn właśnie ominął mój dom i jechał dalej. Odczekałam jeszcze chwilę, aby mieć pewność że nie zacznie sam z siebie cofać i oburzona zaczęłam swój dialog. - Yyy.. mój dom jest tam!- Wskazałam za siebie.
- Wiem. - Odpowiedział krótko. Czyli znowu wracamy do punktu wyjścia?!
- No.. to może byś wycofał, bo miałeś mnie przecież do niego zawieźć! - Krzyknęłam, a moim umysłem zaczęła rządzić złość i strach.
- Spokojnie, zawiozę cię do domu. - Powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. - Ale nie dzisiaj. - Uśmiechnął się tajemniczo a ja wybałuszyłam na niego oczy. On żartuje, prawda? - Dziś przenocujesz u mnie.
- NIE! - Krzyknęłam jeszcze głośniej niż przedtem a on zmierzył mnie groźnym wzrokiem, przez co spuszczając głowę zaczęłam intensywnie przyglądać się moim butą.
- Ja nie pytałem cię o zdanie Tracy, ja tylko stwierdziłem fakty. - Nerwowo przygryzłam wargę myśląc nad rozwiązaniem sytuacji. Przecież nie mogę zostać w jego domu, może mi coś zrobić. Ale gdyby chciał, to już by to zrobił, prawda? Chyba że on lubi najpierw zapoznać się ze swoimi ofiarami.. Tak.. Zadręczaj się dziewczyno! Powinnaś myśleć pozytywnie. Skoro nie mam wyjścia, to przestane zadręczać się tym tematem. Już kilka sekund później nerwowo przygryzałam wargę próbując zatrzymać krzyk rozpaczy, strachu i złości. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jak mi się wydawało po ok.. wieczności Zayn okrążył auta i otworzył mi drzwi, które i tym razem były zamknięte. Znów lekceważąc jego grzecznościowy gest wyszłam ze środka i oglądając się w dwie różne strony szukałam drogi ucieczki, ale zanim było mi dane wykonać jakikolwiek ruch zostałam silnie chwycona za rękę i prowadzona w stronę jednego z domów na tej ulicy.
Dochodząc pod jeden z nich, i widząc że to jego dom, zdziwiłam się, bo wyglądał on.. normalnie. W sumie nie wiem czego się spodziewałam. Wchodząc do środka zdjęłam żakiet i za poleceniem brązowookiego odwiesiłam go na jeden z wieszaków znajdujących się w przedpokoju. Stając w progu od salonu obserwowałam jak wkłada portfel i klucze do szafki, aż wreszcie nasze spojrzenia się spodkały.
- Czuj się jak u siebie. - Uśmiechnął się w tym swoim, niegrzecznym stylu, a ja kolejny raz przygryzłam wargę.
- Czyli mogę w każdej chwili wyjść, tak? - Spytałam z drwiną w głosie, dobrze znając odpowiedź na pytanie, jednak, ku mojemu zdziwieniu, jego dialog nie składał się z jednego słowa, jak to ma w zwyczaju szatyn.
- Oh, nie w teraźniejszym domu. Czuj się jak w tym, w którym mieszkałaś mając 13 lat, kiedy to o wszytko musiałaś pytać rodziców. - Odpowiedział i zaśmiał się, sam z siebie a ja przewróciłam oczami.
- Nie ma problemu. - Burknęłam i ściągnęłam buty. Kiedy weszłam do salonu, okazało się że nie ma w nim Zayna. Ciesząc się z jego chwilowej nieobecności usiadłam na kanapie i baczniej przyjrzałam się wystrojowi pokoju. Czerwone ściany dodawały pomieszczenia ciepła, tak samo jak obity kamieniem kominek znajdujący się w lewym kącie pokoju. Jasne meble i beżowa kanapa doskonale kontrastowały z czarnym dywanem i innymi dodatkami. Jak na kogoś takiego jak Zayn, ma on całkiem dobry gust. W ogóle mógł by się wydać ideałem, ale kiedy otworzy usta i wypowie kilka słów tym swoim lekceważącym tonem.. magia pryska.
- Masz. - Wręczył mi swoją koszule i dres.( KLIK!) - Możesz w tym spać.
- Dzięki. - Odparłam cicho i poszłam do wcześniej upatrzonej łazienki. Kiedy byłam już przebrana, zmyłam makijaż ,usiadłam na zamkniętej toalecie opierając głowę o dłonie, w geście porażki. Pozwoliłam pojedynczej łzie spłynąć po moim rozgrzanym policzku. Co się stało z moim normalnym życiem? Ahh tak.. Zayn. On się stał..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć kochani! Mam nadzieje że rozdział się spodoba, chodź wiem że trochę przynudza.. :P Katy- Wystarczy jeden komentarz z twojej strony, nie koniecznie 3 ;). Następny rozdział pojawi się za 3/4 dni, chyba że jeszcze w tedy nie będzie 12 głosów w ankiecie. Miłego czytania ;))
- I co? opłacało się uciekać? - Usłyszałam za sobą wyraźnie rozbawionego Zayna.
- To był wypadek. - Burknęłam cicho, jakby sama do siebie, jednak miałam nadzieje że usłyszał, bo nie miałam zamiaru tego powtarzać.
- Więc tylko przez przypadek znalazłaś się koło bramy, patrząc na brzeg? - Usiadł na leżaku znajdującym się koło mojego i zaczął chichotać. Mogłabym uważać że był to seksowny śmiech, jednak wolałam myśleć, że zabrzmiał bardziej jak hiena.
- Właśnie. - Uśmiechnęłam się do niego sztucznie. - Mógłbyś mnie łaskawie odwieść do domu? Trochę mi zimno.. - Obdarzyłam go wściekłym wzrokiem i podniosłam się z leżaka. Ku mojemu zdziwieniu chłopak znów się zaśmiał. Chyba naprawdę dopisywał mu dziś humorek. Teraz powinien się przecież złościć, choć po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że to przecież lepiej, bo nie chciałabym znów znaleźć się w sytuacji podobnej jak na szkolnym korytarzu. - Proszę? - Przez resztę dzisiejszego wieczoru postanowiłam go nie denerwować. I tak byłam już wystarczająco pyskata, a przecież wiem do czego jest zdolny. A w sumie to nie wiem. I wole nie wiedzieć.
- Jasne słonko, skoro tak ładnie prosisz - Puścił do mnie oczko podnosząc swoją wielmożną dupę z siedzenia, na co dyskretnie przewróciłam oczami, co chyba i tak zauważył, biorąc pod uwagę to, że odchodząc klepnął mnie w pupę. Stałam tak chwilę lekko oniemiała, myśląc nad jakąś ciętą ripostą, jednak odwołując się do moich wcześniejszych przemyśleń postanowiłam że tym razem nie skomentuje tego seksistowskiego gestu. Nie to, żeby mi się nie podoba taka gra, bo owszem, jest to przyjemne, może nawet zabawne, ale na pewno nie z nim. W takie coś można grac ze swoim chłopakiem, którego się nie wstydzi i naprawdę kocha. Chyba zbyt bardzo zamyśliłam się nad tym nic nieznaczącym gestem, bo właśnie usłyszałam melodyjny głos, nieco już zdenerwowanego Zayna. Znów ogarnęło mnie wielkie pragnienie odpowiedzenia mu coś w stylu '' Nie dryj dupy, przecież idę kurwa!'' ale za takie coś pewnie dostałą bym w twarz czy coś w tym stylu. Znaczy.. Zayn mnie jeszcze nie uderzył, ale to nie znaczy, że przy najbliższej okazji tego nie zrobi. Denerwowała mnie świadomość że przy nim jestem taka bezradna, przykładem jest np. ta sytuacja. Bo zamiast coś odpowiedzieć, coś co choć trochę odbudowało by moją samoocenę, ja jak posłuszny piesek przyleciałam do niego z podkulonym ogonem.
- Grzeczna dziewczynka. - No teraz to mnie wnerwił. Jeszcze tylko brakuje tego jego głupawego uśmieszku i hienowatego śmiechu. O! Teraz to też można odhaczyć. Wytrzymaj Tracy, jeszcze tylko kilka minut i będziesz w domu, kilka minut! Chwile po tym siedziałam już w aucie. Znowu. A mało tego, SAMA, z ZAYNEM. Zmierzaliśmy powoli w stronę mojej ulicy, więc czując się coraz bardziej bezpieczna zamknęłam oczy i oparłam głowę o szybę. Długu jednak nie trwałam w tej pozycji, ponieważ Zayn, na złość mi wcisnął automatyczne rozsuwanie okna, więc zmierzyłam go tylko gniewnym spojrzeniem zmieniłam pozycję opierając głowę o fotel, mając nadzieje że na tą pozycję nie ma żadnego przycisku.
- No co? Trochę się tu duszno zrobiło.. - Uśmiechnął się zwycięsko.
- I musiałeś akurat otworzyć okno z mojej strony? - Już chciał odpowiadać, zapewne coś co zwaliłoby mnie z nóg, jednak postanowiłam to przerwać, i nie brnąć dalej w ten mało komfortowy temat, prowadzący do kolejnej kłótni. - Dobra, nie odpowiadaj. - Wywróciłam oczami, a chłopak ze zwycięską miną wpatrywał się w drogę przed nami. Idąc za jego śladem, także spojrzałam w przednią szybę i szerzej otworzyłam oczy. Zayn właśnie ominął mój dom i jechał dalej. Odczekałam jeszcze chwilę, aby mieć pewność że nie zacznie sam z siebie cofać i oburzona zaczęłam swój dialog. - Yyy.. mój dom jest tam!- Wskazałam za siebie.
- Wiem. - Odpowiedział krótko. Czyli znowu wracamy do punktu wyjścia?!
- No.. to może byś wycofał, bo miałeś mnie przecież do niego zawieźć! - Krzyknęłam, a moim umysłem zaczęła rządzić złość i strach.
- Spokojnie, zawiozę cię do domu. - Powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. - Ale nie dzisiaj. - Uśmiechnął się tajemniczo a ja wybałuszyłam na niego oczy. On żartuje, prawda? - Dziś przenocujesz u mnie.
- NIE! - Krzyknęłam jeszcze głośniej niż przedtem a on zmierzył mnie groźnym wzrokiem, przez co spuszczając głowę zaczęłam intensywnie przyglądać się moim butą.
- Ja nie pytałem cię o zdanie Tracy, ja tylko stwierdziłem fakty. - Nerwowo przygryzłam wargę myśląc nad rozwiązaniem sytuacji. Przecież nie mogę zostać w jego domu, może mi coś zrobić. Ale gdyby chciał, to już by to zrobił, prawda? Chyba że on lubi najpierw zapoznać się ze swoimi ofiarami.. Tak.. Zadręczaj się dziewczyno! Powinnaś myśleć pozytywnie. Skoro nie mam wyjścia, to przestane zadręczać się tym tematem. Już kilka sekund później nerwowo przygryzałam wargę próbując zatrzymać krzyk rozpaczy, strachu i złości. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jak mi się wydawało po ok.. wieczności Zayn okrążył auta i otworzył mi drzwi, które i tym razem były zamknięte. Znów lekceważąc jego grzecznościowy gest wyszłam ze środka i oglądając się w dwie różne strony szukałam drogi ucieczki, ale zanim było mi dane wykonać jakikolwiek ruch zostałam silnie chwycona za rękę i prowadzona w stronę jednego z domów na tej ulicy.
Dochodząc pod jeden z nich, i widząc że to jego dom, zdziwiłam się, bo wyglądał on.. normalnie. W sumie nie wiem czego się spodziewałam. Wchodząc do środka zdjęłam żakiet i za poleceniem brązowookiego odwiesiłam go na jeden z wieszaków znajdujących się w przedpokoju. Stając w progu od salonu obserwowałam jak wkłada portfel i klucze do szafki, aż wreszcie nasze spojrzenia się spodkały.
- Czuj się jak u siebie. - Uśmiechnął się w tym swoim, niegrzecznym stylu, a ja kolejny raz przygryzłam wargę.
- Czyli mogę w każdej chwili wyjść, tak? - Spytałam z drwiną w głosie, dobrze znając odpowiedź na pytanie, jednak, ku mojemu zdziwieniu, jego dialog nie składał się z jednego słowa, jak to ma w zwyczaju szatyn.
- Oh, nie w teraźniejszym domu. Czuj się jak w tym, w którym mieszkałaś mając 13 lat, kiedy to o wszytko musiałaś pytać rodziców. - Odpowiedział i zaśmiał się, sam z siebie a ja przewróciłam oczami.
- Nie ma problemu. - Burknęłam i ściągnęłam buty. Kiedy weszłam do salonu, okazało się że nie ma w nim Zayna. Ciesząc się z jego chwilowej nieobecności usiadłam na kanapie i baczniej przyjrzałam się wystrojowi pokoju. Czerwone ściany dodawały pomieszczenia ciepła, tak samo jak obity kamieniem kominek znajdujący się w lewym kącie pokoju. Jasne meble i beżowa kanapa doskonale kontrastowały z czarnym dywanem i innymi dodatkami. Jak na kogoś takiego jak Zayn, ma on całkiem dobry gust. W ogóle mógł by się wydać ideałem, ale kiedy otworzy usta i wypowie kilka słów tym swoim lekceważącym tonem.. magia pryska.
- Masz. - Wręczył mi swoją koszule i dres.( KLIK!) - Możesz w tym spać.
- Dzięki. - Odparłam cicho i poszłam do wcześniej upatrzonej łazienki. Kiedy byłam już przebrana, zmyłam makijaż ,usiadłam na zamkniętej toalecie opierając głowę o dłonie, w geście porażki. Pozwoliłam pojedynczej łzie spłynąć po moim rozgrzanym policzku. Co się stało z moim normalnym życiem? Ahh tak.. Zayn. On się stał..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć kochani! Mam nadzieje że rozdział się spodoba, chodź wiem że trochę przynudza.. :P Katy- Wystarczy jeden komentarz z twojej strony, nie koniecznie 3 ;). Następny rozdział pojawi się za 3/4 dni, chyba że jeszcze w tedy nie będzie 12 głosów w ankiecie. Miłego czytania ;))
Super rozdział! I wcale nie przynudza. Piszesz świetnie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. xx
OdpowiedzUsuńAkademik przy jednej z ruchomych ulic w Toronto. Przechadzając się po ciemnym i mrocznym korytarzu nie masz nawet pojęcia, co skrywa się za każdymi z drzwi.
OdpowiedzUsuńTajemnice, cierpienie i ból, uzależnienia - to tylko niektóre z nich.
Dobre oceny i wzorowe zachowanie? Jeśli na to liczyłeś, to nie miejsce dla ciebie.
Zapraszam na http://the-white-forest.blogspot.com/
czuje sie teraz tak pusto...muszę czekac na nastepny rozdział !!!!! nie moge sie już doczekać ;D Kocham Twoje opowiadanie !!!! <3
OdpowiedzUsuńJutro dodam. Mam już praktycznie napisany, ale na koniec już nie miałam weny ://////
Usuńświetnie < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Ciekawa jestem co Zayn jeszcze wymyśli... Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńjust-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
mega rozdział ! czekam na nastepny !
OdpowiedzUsuńTeraźniejszy dom? No błagam, a tak w ogóle jeśli piszesz coś w innym kraju zapoznaj się z jego kulturą, oni nie zdejmują butów wchodząc do kogoś jak u nas w Polsce.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem to u niektórych jest to wymagane.
UsuńMoże i Anonim (z kulturą) ma rację... ale i tak to kocham! Uwielbiam każdy rozdział, bloga i ciebie!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM!
OdpowiedzUsuńSuper jak zwykle i wcale nie przynudza v:*
OdpowiedzUsuń